czwartek, 13 grudnia 2018

Tragedia Kina Moskwa

  13 grudnia to rocznica bardzo smutnego wydarzenia. Dokładnie o północy, na terenie całego kraju wprowadzono Stan Wojenny. U każdego Polaka wydarzenie to znalazło miejsce w pamięci. W dzisiejszym materiale nie będę jednak rozwodził się nad wydarzeniami mającymi miejsce 37 lat temu, a budynkowi z fotografii która obiegła cały świat i stała się jednym z najbardziej wyrazistych symboli Stanu Wojennego.

fot. Chris Niedenthal

  Fotografia przedstawiająca bojowy wóz opancerzony SKOT na tle Kina Moskwa z wywieszonym szyldem filmu ,,Czas Apokalipsy" została wykonana 14 grudnia 1981 przez Chrisa Niedenthala. W krótkim czasie stała się symbolem wydarzeń jakie ogarnęły całą Polskę, oddającym w pełni atmosferę tamtych czasów.

 Tłem dla całej sceny jest budynek Kina Moskwa, w którym to odbywała się wówczas projekcja filmu reżyserii Francisa Forda Coppoli, o tytule ,,Czas Apokalipsy". Bryła kina jest bardzo monumentalna i jeszcze bardziej wzmacnia impresję zdjęcia. Jasna budowla od frontu niemal pozbawiona okien była ikoną na długo przed wykonaniem fotografii i w Warszawie trudno było nie słyszeć o Kinie Moskwa. Było to jedno z pierwszych kin wzniesionych po zakończeniu drugiej wojny światowej i wiele lat mogło szczycić się mianem największego i najnowocześniejszego kina w stolicy.

 Moskwę otworzono 22 lipca 1950 roku. Budynek kina został zaprojektowany w stylu modernistycznym, jednak od 1949 roku w Polsce panował nakaz projektowania obiektów socrealistycznych. Wzniesienie kina o architekturze na którą władze patrzyły nieprzychylnym okiem stanęło pod znakiem zapytania. Postanowiono nie zmieniać projektu, który wpisywał się świetnie w ogólnoświatowe trendy w architekturze i aby zamaskować ,,kosmopolityzm" architektury zmieniono nazwę budowanego kina z ,,Wieczór" na ,,Moskwa", która to nazwa została z tym kinem już na stałe. Gotowy gmach był bardzo oryginalny, zadbano o wszystkie detale i dopilnowano aby w każdym aspekcie budynek wypadał bardzo elegancko. Fasada oblicowana jasną cegłą zbudowana była na rzucie ośmioboku i w różnych miejscach miała różną wysokość, co nadawało jej ekspresji. Z racji swojej funkcji (sale kinowe muszą być zaciemnione) budynek w znacznej części był pozbawiony okien, co nadawało mu dosyć groźnego wyrazu i aby nie przypominał bunkra, na całej powierzchni udekorowany został rytmicznymi wypustkami, oraz pionowymi podziałami, które stanowiły bardzo charakterystyczny element. Wnętrze kina nie odstawało poziomem i zachwycało elegancją, efektownością i dobrym smakiem. Repertuar kina opierał się przede wszystkim na filmach radzieckich, jednak od lat 70-tych zaczęto wyświetlać w ramach ,,konfrontacji" filmy będące laureatami międzynarodowych nagród. To właśnie podczas projekcji filmów zachodnich kino miało olbrzymią frekwencję, a po bilety ustawiały się ogromne kolejki. Okres PRL ,,Moskwa" przetrwała bez zarzutów i z racji swojego reprezentacyjnego statusu wszelkie naprawy i remonty wykonywane były na bieżąco, co korzystnie wpłynęło na stan obiektu. Dla Warszawiaków kino to było okienkiem na świat, pozwalało zobaczyć kawałek odległego i niedostępnego świata.

  Niestety, wypowiadając się o Kinie Moskwa muszę mówić w czasie przeszłym. Po zmianie ustroju konkurencja dla Moskwy znacząco wzrosła, a frekwencja zmalała, co okazało się wyrokiem śmierci. Już w 1996 roku odbyła się ostatnia projekcja, a 46 letnie kino zostało niedługo potem zrównane z poziomem chodnika.

  Kino Moskwa było ikoną. Ikoną którą niestety utraciliśmy bezpowrotnie. Miejscem bardzo istotnym dla Polskiej kultury, gdzie wiele osób miało po raz pierwszy do czynienia z filmem. Ten bardzo charakterystyczny i unikatowy budynek, który również z racji swojej dodatkowej symboliki nadanej wraz z uwiecznieniem na fotografii Chrisa Niedenthala, powinien znajdować się na mapie. Niestety dziś po Moskwie pozostały jedynie dwa kamienne lwy, zdjęcia i wspomnienia wielu osób.



piątek, 23 listopada 2018

Gdynia

  Poszukując w Polsce zabytków architektury modernistycznej, nie da się nie natrafić na Gdynię, nazywaną nawet ,,białym miastem" z racji tego iż jest ona na wskroś wypełniona modernistycznymi budynkami, które mienią się w słońcu swoimi białymi fasadami. Gdynia należy do grona najmłodszych miast Polski, zyskała bowiem prawa miejskie dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym, co poniekąd definiuje wiek jej budynków. Gdynia miała stać się dla Polski ,,oknem na świat", to stąd odpływały i tutaj przypływały transatlantyki łączące stary kontynent z nowym. Gdynia miała być wizytówką Polski, świadczącą o nowoczesności i bogactwie kraju, dlatego również architektura musiała być nowoczesna i reprezentatywna. Wybór padł na modernizm, który wówczas był szczytem światowej awangardy i najwybitniejsze dzieła ówczesnych czasów powstawały właśnie w tym stylu.

Dworzec Główny

  Gdynia pełniła dla Polski funkcję podobną, do tej którą pełnił dla każdego miasta dworzec kolejowy - była miejscem powitań i pożegnań, miała stanowić dobre pierwsze wrażenie. Oznacza to, że dworzec kolejowy w Gdyni pełni szczególnie ważną funkcję.
  Gmach dworca kolejowego Gdynia Główna nie jest tym samym budynkiem który wznosił się tu razem z dopiero co powstającą Gdynią. Przedwojenny dworzec mocno dotknęły zniszczenia wojenne i po wojnie stację odbudowano w zupełnie innym kształcie. W latach 50-tych w całej Polsce panował socrealizm. ,,Kosmopolityczny modernizm" odsunięty został na bok, a powstające nowe konstrukcje przybierały formy historyzujące. Można by pomyśleć, że architektura patrząca tak mocno w przeszłość nie będzie oddawać ducha tak nowoczesnego miasta jak Gdynia. W projekcie jednak świetnie udało się pogodzić nawiązania historyczne z modernistycznym duchem i sprawić, że budynek bardzo dobrze współgra z całym miastem. Mimo występowania tutaj dużej ilości detali historycznych, to charakter gmachu dworca głównego jest nie socrealistyczny, a modernistyczny.
Po wejściu na halę dworcową również możemy się przekonać z jak dużą dbałością połączono tutaj nowoczesność i klasyczne rozwiązania z przeszłości. Wzrok przyciągają ogromne mozaiki, będące dwudziestowieczną interpretacją sztuki antycznej. Przedstawiane są na nich motywy abstrakcyjne, ale też i temat podróży (jakże bliski dworcu kolejowemu), porty i codzienność portowego miasta Gdyni. Oprócz mozaik zastosowano tu także wiele innych klasycystycznych akcentów, które jednak dzięki zachowaniu odpowiednich barw i proporcji nie są przytłaczające i nadają budynkowi klasy. Również proporcje są tutaj nadzwyczaj dobre, a skala dworca sprawia, że człowiek świetnie się w nim odnajduje.


  Stacja osobowa Gdynia Główna plasuje się na dziewiątym miejscu w Polsce pod względem rocznej ilości podróżnych. Aby umożliwić tym wszystkim ludziom jak najsprawniejszą komunikację postanowiono oddzielić ruch lokalny od dalekobieżnego. Już w latach 50-tych dobudowano do istniejącego gmachu budynek i potrzebną infrastrukturę Dworca Podmiejskiego, przejmujący część ruchu stacji. Również i ten budynek mimo niższej rangi reprezentuje dobry poziom. Bardzo charakterystyczną cechą jest zakończenie fasady od strony południowej w kształcie półkola, oraz cofnięcie górnej kondygnacji, nadające bryle dynamikę świetnie współgrającą z pionowymi podziałami fasady. Dworzec Podmiejski jest połączony z Głównym za pomocą zadaszonego przejścia, otwierającego się na otoczenie dzięki kolumnadzie, stanowiącej podział przestrzeni, ale nie zamykającej jej.
Dworzec Podmiejski

    W opisie Gdyńskiej architektury trudno jest nie zawrzeć ani jednej wzmianki o tutejszych kamienicach. Większość z nich powstało podczas dwudziestolecia międzywojennego i przetrwało wojnę. Zwłaszcza pierzeja ulicy 10 Lutego jest szczególnie obfita w modernistyczne skarby. Mimo tego iż miasto jest zabudowane kamienicami, a nie wolnostojącymi blokami tak jak to głosili ówcześni moderniści, to fasady kamienic czerpią z najlepszych modernistycznych wzorców, a wiele budynków reprezentuje najwyższy, europejski poziom. Szczególnie silne są tu marynistyczne odniesienia w architekturze - obłe narożniki kamienic, białe fasady, wstęgowe okna. W portowym mieście są one bardzo dobrze uzasadnione. W innych miastach Polski modernistyczne kamienice stanowią rzadkość i nie często są one tylko plombami w innej zabudowie. Tutaj jest zupełnie na odwrót i trudno w śródmieściu Gdyni znaleźć miejsce gdzie modernistyczna biel nie przyciąga naszego wzroku.

Modernistyczne kamienice przy skrzyżowaniu ulicy 10 Lutego i 3 maja. W tle wieża kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa.


Dworzec Pasażerski Żeglugi Gdańskiej

  Na tzw. Molo Południowym znajduje się intrygujący, późnomodernistyczny budynek, o bardzo ekspresyjnym kształcie. Jest to Dworzec Pasażerski Żeglugi Gdańskiej, w którym znajdują się również restauracje, od nazwy jednej z nich  zwykło się nazywać obiekt m.in. Różą Wiatrów. Sam budynek jest bardzo szczególny i idealnie wpisuje się w Gdyńską tendencje nadawania fasadom akcentów nawiązujących do rozwiązań okrętowych. Widać tutaj inspiracje promami i wielkimi, statkami pasażerskimi, przełożonymi na język późnego modernizmu. Jest tutaj naprawdę dużo przeszkleń, cofnięć fasady tworzących grę cienia na białej bryle i ostrych linii sprawiających że bez żadnych ozdób konstrukcja rzuca się w oczy. 


Hotel Mercure, dawny Orbis Gdynia

  Na koniec - budynek również zaliczający się do schyłkowego modernizmu. Wydawać by się mogło, że prostopadłościenna fasada podobna do wielu innych z całej Polski nie będzie pasować do takiego miasta. Moim zdaniem jednak wpisuje się bardzo dobrze w całokształt, a niedawna modernizacja całe szczęście nie zatraciła jego modernistycznych cech, a nawet je wzmocniła, nadając gmachowi białą barwę. Oprócz tego wyżej wymieniony budynek to wręcz podręcznikowy przykład  modernistycznego zestawienia budynków o płaszczyznach pionowych i poziomych.

  O Gdyni nie powiedziałem jeszcze z pewnością ostatniego słowa i myślę że w przyszłości mogą pojawić się nowe wpisy o świetnej architekturze tego miasta.


niedziela, 11 listopada 2018

Bydgoszcz Główna

  W 2015 roku do dyspozycji podróżnych został oddany nowy gmach dworca Bydgoszcz Główna. Minęły już trzy lata od kiedy niebieska bryła dworca flankuje koniec ulicy Dworcowej. W dzisiejszym artykule przyjrzę się budynkowi, którego estetyka budzi czasem kontrowersje i również mnie daje powód do refleksji.

Dworzec widziany od strony ulicy Dworcowej

  Dworzec w każdym mieście to nie byle jakie miejsce- od czasów powstania kolei dworce stanowiły wizytówkę miast. To właśnie dworcowe gmachy były pierwszymi obiektami miasta które podróżny widział po przybyciu. Zawsze starano się, by budynek był godną bramą miasta i pokazywał ambicje mieszkańców. Nie inaczej było z dworcem w Bydgoszczy, który odegrał bardzo miastotwórczą rolę w historii miasta i wyznaczał kierunek jego rozwoju. Choć rola dworców przez rozwój innych środków transportu zmalała, to nadal w większych miastach dworzec to coś więcej niż tylko punkt obsługi ludzi korzystających z kolei.

 Otwarty w 2015 roku terminal zewnętrzny dworca Bydgoszcz Główna również pełni reprezentacyjne funkcje i powinien być powodem do dumy. Zapomniano jednak o tym, gdzie ów dworzec powstał. Ulica Dworcowa na ostatnim odcinku przed samym dworcem jest miejscem gry dwóch epok. Jest tutaj dość sporo kamienic z przełomu XIX i XX wieku, które stawiają czoło modernistycznym pawilonom i biurowcom z lat 60-tych i 70-tych. Miejsce to ma swój klimat i mimo pozornego chaosu związanego z występowaniem tutaj obiektów z odległych sobie epok, to wszystko na swój sposób trzyma fason. Nowy dworzec tego już nie robi. Szklana bryła terminalu i sam jej kształt w niczym nie nawiązuje do swojego otoczenia. Nie nawiązuje dialogu ani z otoczeniem w jakim przyszło mu dominować, ani z wcześniejszymi formami jakie stały w tym miejscu i witały przyjezdnych. Bogata historia tego miejsca, wiele gmachów z lat 1860-1968 mogło posłużyć za inspirację dla nowego budynku. Dworzec tymczasem odcina się, w żaden sposób jego szklana fasada nie mówi tego że jest bydgoska. I to jest mój największy zarzut w jego kierunku. Można powiedzieć, że budynek nie musi być przebrany w historyzującą szatę aby pasował do reszty zabudowy, ponieważ obiekty całkowicie nowoczesne i nowatorskie w niczym nie inspirujące się przeszłością potrafią być bardzo spójne z miejscem w którym stoją. Ale niestety, dworzec moim zdaniem na siłę pokazuje że jest nowoczesny. W nim nie chodzi o to żeby był perłą nowoczesnej architektury, albo chociażby dobrym budynkiem, ale aby pokazywał iż jest po prostu nowy. Kanciasta, ekscentryczna bryła która obrosła już przezwiskami pokroju ,,żelazka", ,,maszyny do szycia", czy ,,zszywacza" ma krzyczeć w otoczeniu mówiąc iż budynek jest nowy, że nastały nowe czasy i aby było widać że zostały wydane pieniądze. Gdyby zbudowano obiekt o wiele mniej ekstrawagancki, to jego zaistnienie nie wyglądało by na taki sukces, nie mówiąc już o przywróceniu przyzwoitości dotychczasowemu terminalowi.


  Nowy terminal zewnętrzny nie jest jednak złym budynkiem, ponieważ spełnia swoją funkcję i zaspokaja potrzeby narzucone przez współczesne czasy. W nowym dworcu zamontowano wiele wind bardzo ułatwiających podróżowanie niepełnosprawnym, oraz po prostu ludziom z dużym bagażem. Ciągi komunikacyjne są bardzo przejrzyste, łatwo można się odnaleźć na hali dworca, a informacja pasażera jest tutaj na każdym kroku, dzięki czemu na bieżąco możemy dowiedzieć się kiedy i z którego peronu odjeżdża nasz pociąg. Na dworcu zorganizowano handel, punkty usługowe są schludne i umożliwiają zaopatrzenie się w potrzebne produkty, jak prowiant czy prasa.
Mimo iż sama bryła dworca nie jest patrząc całościowo dziełem wybitnym, to muszę jednak przyznać że często widok odbijającego się w niebieskim szkle nieba, z sunącymi białymi chmurami porywa i robi fajne wrażenie. 

Dworzec wyspowy widziany z peronu

  Podczas remontu stacji Bydgoszcz Główna zrobiono jednak coś, co zasługuje na dużą pochwałę - odrestaurowano gmach dworca wewnętrznego, który pamięta lata 60-te XIX wieku. Neoklasycystyczny dworzec wyspowy przez lata bardzo stracił na wyglądzie, z jego ścian zniknął ornament a całość sprawiała raczej negatywne wrażenie. Modernizacja w 2015 wydobyła z budynku na powrót to co najlepsze i przywróciła dawną klasę.



wtorek, 23 października 2018

Fragment warszawskiej moderny

   Warszawa jest największym miastem w Polsce. Oprócz tego jest także jej stolicą, co wpłynęło i wciąż wpływa na fakt, iż powstają tu najważniejsze, najwyższe i często najciekawsze budynki. Nie inaczej stało się w przypadku architektury późnego modernizmu, ale także i bardzo ciekawego socrealizmu, na który można się tu natknąć naprawdę często. Chcąc opisać każdy zasługujący na artykuł warszawski budynek, post ten musiałby nabrać gargantuicznych rozmiarów. Dlatego też, poniżej przedstawię tylko kilka budynków, aczkolwiek mam zamiar jeszcze kilkukrotnie przywołać w przyszłości inne warszawskie perełki architektury.

Pałac Kultury i Nauki

  Najwyższym budynkiem w Polsce już od ponad sześćdziesięciu lat jest Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Gmach ma z iglicą 237 metrów wysokości, które przekładają się na 42 kondygnacje budynku. Oprócz najbardziej ikonicznej wieży, w skład Pałacu wchodzą także niższe obiekty użyteczności publicznej, takie jak Sala Kongresowa, czy Pałac Młodzieży, które razem z wieżą stanowią kubaturę 817 tysięcy metrów sześciennych.
  Architektura wieżowca to najwybitniejszy w Polsce przykład socrealizmu, czyli stylu jaki panował w latach 50-tych. Znajdziemy tutaj naprawdę wiele nawiązań do osiągnięć polskiej architektury renesansowej i klasycystycznej. Kolumnady, attyki, płaskorzeźby i liczne detale to tylko niektóre przykłady wykorzystania narodowej, polskiej sztuki w nadaniu niepowtarzalnego charakteru Pałacu. Jako wieżowiec natomiast ma bardzo dobre proporcje, widać w nim inspiracje wysokościowcami ze złotej ery amerykańskich drapaczy chmur, czyli konstrukcjami art deco. Fasada jest oblicowana kamieniem który wiele lat temu mienił się w słońcu piękną bielą, a dzisiaj jest zszarzały od zanieczyszczeń powietrza, chociaż mimo to Pałac Kultury naprawdę ładnie się zestarzał i jego aktualna barwa jest moim zdaniem również bardzo elegancka, podobnie jak majestatyczne wnętrza, zdobione klasycznymi akcentami architektonicznymi. Na trzydziestym piętrze wieżowca znajduje się ogólnodostępny (aczkolwiek płatny) taras widokowy, z którego można oglądać panoramę Warszawy.

Punktowiec wchodzący w skład ściany wschodniej

  Pałac Kultury wyznacza centrum Warszawy, jednak nie tylko on wchodzi w jego skład. Od strony ulicy Marszałkowskiej centrum zamyka tzw. Ściana Wschodnia, czyli zespół budynków będących odpowiedzią na wysokościową dominację Pałacu Kultury. Wschodnie centrum składało się z trzech mieszkalnych punktowców o wysokości 80 metrów każdy, domów towarowych, oraz obiektów biurowych i komercyjnych (jak np. aktualnie rekonstruowana po niedawnym zburzeniu Rotunda). Rozmieszczenie budynków jest bardzo dogłębnie przemyślane i jako całość tworzą bardzo harmonijną i efektowną przestrzeń, mimo iż znacząco ingerowano w zabudowę (burząc biurowiec Universalu, albo chociażby zastępując dom towarowy Sezam nowym, większym obiektem handlowym). Kiedy na przełomie lat 1962-1969 budowano Ścianę Wschodnią, niepodzielnie w architekturze budynków w skład jej wchodzących dominował modernizm. Styl budynków bardzo mocno kontrastował z Pałacem Kultury - tak jak tam całość była nasiąknięta zdobieniami, kolumnami i ornamentem, tak tutaj wszystko było wręcz minimalistycznie proste, a za ozdobę służyły teraz geometria brył, rytmika okien i połyskujące w słońcu aluminium i szkło.

Hotel Marriott
  Po drugiej stronie centrum, miała powstać Ściana Zachodnia, której projektowanie rozpoczęło się już w 1972 roku. Z gotowej koncepcji zakładającej powstanie kilku ponad stumetrowych wieżowców, połączonych wielopoziomowymi pasażami handlowymi, przejściami podziemnymi i nadziemnymi, czy zintegrowanego systemu komunikacyjnego niestety nie wyszło zbyt wiele. Kryzys lat 80-tych sprawił, że ze wszystkich zakładanych obiektów powstały tylko dwa biurowce i dworzec Warszawa Centralna. Od 1978 roku ku niebu wznosi się 150 metrowa wieża Intraco II (nazywana także Elektrimem, a obecnie nosząca nazwa Oxford Tower), a obok niej o dziesięć lat młodsza wieża hotelu Marriott, posiadająca 170 metrów wysokości. Obydwa wieżowce są w stylu międzynarodowym, charakteryzują się swoją prostopadłościenną sylwetką pokrytą szkłem. Sześciany wież stoją na rozległych przyziemiach, które mają podkreślać wysokość budynków.

Dworzec Warszawa Centralna widziany z 30 piętra Pałacu Kultury
  Oprócz dwóch wspomnianych wieżowców udało się w ramach zachodniego centrum wybudować jeszcze dworzec Warszawa Centralna. Otwarcie gmachu w 1975 roku zwieńczyło tzw. ,,budowę tysiąca stu dni". Dworzec miał być węzłem komunikacyjnym, łączącym ruch kołowy (autobusy miejskie), kolejowy i pieszy (liczne przejścia podziemne i planowane kładki na poziomie pierwszego piętra). Dzięki temu iż pociągi w centrum przejeżdżają w ramach linii średnicowej pod powierzchnią ziemi, na powierzchni znajduje się jedynie późnomodernistyczna bryła dworca, zaprojektowana przez Arseniusza Romanowicza. Dworzec w chwili oddania do użytku był najnowocześniejszy w Polsce, wyposażono go w niespotykaną wówczas ilość nowoczesnej technologii (np. schody ruchome, wyświetlacze informacyjne). Na zewnątrz największą uwagę zwraca ekspresyjny dach, chroniący halę dworca od słońca.

Hotel Victoria

  Na sam koniec, opiszę gmach oddalony od centrum. Sofitel Victoria to hotel otwarty w 1976 roku, który miał gościć przyjezdnych zza granicy. Nazwa obiektu pochodzi poniekąd od lokalizacji - jest on w bezpośrednim sąsiedztwie Placu Piłsudskiego, który dawniej zwał się Placem Zwycięstwa - stąd nawiązanie lingwistyczne. Bryła hotelu charakteryzuje się białą sylwetką ze złotymi oknami i podkreślonym podziałem elewacji, która zyskuje lekkości poprzez cofnięcie dolnych kondygnacji i wykonanie ich fasad z ciemnego szkła.



czwartek, 27 września 2018

Szybkie spojrzenie na Kraków

Odwiedzając dawną stolicę Polski - Kraków, swoją uwagę poświęcamy zabytkom dosyć odległych czasów- pozostałościom gotyckim, barokowym, klasycystycznym. W drodze między nimi, w milczeniu, mija się bardzo wybitne pozostałości architektury dziejów o wiele świeższych niż średniowiecze. Mówię tu o powojennym modernizmie, o którym często przewodnicy nawet się nie zająkną, mimo że podobnie jak Wawel, także i on był w swoich czasach szczytem nowoczesności i jego osiągnięcia w Krakowie są naprawdę imponujące, a moim zdaniem trochę nie docenione.

Hotel Cracovia
Przy skrzyżowaniu alei Adama Mickiewicza, ulicy Focha i Piłsudskiego znajdują się dwa zabytki powojennego modernizmu, szczęśliwie wpisane do gminnej ewidencji zabytków - Hotel Cracovia i Kino Kijów. Zarówno hotel, jak i kino zostały zbudowane na przełomie lat 1960-1965, według projektu Witolda Cęckiewicza. Hotel Cracovia w chwili kiedy go otwarto był jednym z najdłuższych i najnowocześniejszych hoteli w Polsce. Modernistyczny, pięciokondygnacyjny gmach oddawał do dyspozycji gości ponad 300 pokoi, apartamenty, restaurację, garaże, salę konferencyjną i inne tego rodzaju udogodnienia. Fasada ozdobiona jest bardzo ciekawą tektoniką okien, która mi osobiście przypomina okna z bloków Osiedla za Żelazną Bramą w Warszawie. Aby prostopadłościenny budynek był jeszcze bardziej urozmaicony, podkreślono w nim nowoczesność rozwiązań konstrukcyjnych i wschodni oraz zachodni fragment gmachu postawiono na filarach, odciążając parter i nadając bryle lekkości, co osiągnięto także poprzez wyraźne różnice w wyglądzie parteru na tle pozostałych kondygnacji.
Jako element zespołu kulturalnego tej części Krakowa, obok hotelu wzniesiono także reprezentacyjne kino - Kijów. Gmach jest naprawdę wspaniały. Ekspresyjna, pełna różnych środków przekazu, bardzo nowoczesna fasada do dzisiaj jest bardzo konkurencyjna. Każda ściana budynku, który zbudowano na planie równoległoboku, jest inna. Od strony wejścia głównego jest na przykład całkowicie przeszklona, natomiast po przeciwnej przyozdobiona charakterystyczną dla tamtych czasów mozaiką. Całość przykryto wygiętym dachem który jest chyba najbardziej wyraźnym akcentem architektury kina.

Wejście główne Kina Kijów

Powojenny modernizm w ciągu swoich ponad trzech dekadach istnienia ewoluował, podobnie jak możliwości techniczne, co sprawiło że Kraków nie mógł pozostawać w tyle. Ze wzgórza Wawelskiego rozciąga się piękny widok na Wisłę i hotel Forum na jednym z jej brzegów. Jadąc do Krakowa szczególnie zależało mi żeby choć na ułamek sekundy zobaczyć obiekt o którym tak wiele wcześniej słyszałem. Hotel Forum budowano przez ponad dziesięć lat, a jego otwarcie nastąpiło w czasach kiedy zarówno ustrój towarzyszący początkom realizacji, jak i styl architektoniczny hotelu przechodził właśnie do historii. Forum otworzono w 1989 roku jako najnowocześniejszy w kraju hotel, w pełni klimatyzowany, wyposażony w udogodnienia na międzynarodowym poziomie, takie jak basen, sauna, parking wielopoziomowy, drzwi na fotokomórkę, własną pralnię, sklepiki itd. Architektura budynku to schyłkowa faza modernizmu, spełniająca wiele założeń brutalizmu. Bryła hotelu jest ,,złamana w pół" co ma stanowić dialog hotelu z kształtem płynącej w pobliżu Wisły. Bardzo charakterystyczną cechą hotelu świadczącą o jego przełomowości i wyjątkowości jest sposób w jaki w ogóle zbudowano gmach, bo dosłownie oderwano go od ziemi. Sześć kondygnacji unosi się ponad uwolnioną przestrzenią wysokości jednej kondygnacji, oparta na żelbetowych słupach. Rozwiązanie to miało uwolnić horyzont, umożliwić przyjezdnym zachwycanie się zarówno nowoczesnym hotelem, jak i majaczącymi gdzieś w oddali sylwetkami wspaniałych zabytków Krakowa, które dostrzec można było przez szczelinę między ziemią a hotelem. Niestety, dziś Forum nie funkcjonuje już jako hotel, a fasada wybitnego budynku przysłonięta jest płachtami reklamowymi, przez co czasem nazywa się ten budynek ,,największym wieszakiem na reklamy w Polsce".

Hotel Forum

Na koniec, chciałbym zwrócić uwagę na to, że warto rozglądać się nawet w miejscach po których nie spodziewamy się modernistycznych perełek, ponieważ w kilku miejscach mogą nas zaskoczyć ciekawe modernistyczne kamienice, które bardzo dobrze współgrałyby z przedwojennymi realizacjami Gdyni. Wiele z nich jest w naprawdę świetnym stanie i tworzą bardzo fajną grę z kamienicami z innych epok.

Jedna z kilku modernistycznych kamienic przy ulicy Retoryka



wtorek, 14 sierpnia 2018

Bartodzieje i po krótce ich dzieje


Chcąc w Bydgoszczy zobaczyć archetyp blokowiska z przełomu szóstej i siódmej dekady XX wieku powinniśmy się udać na Bartodzieje.
- Tak właśnie – dodaje mój przyjaciel Maksymilian, mieszkaniec w.w. osiedla który postanowił się ze mną podzielić swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami na temat Bartodziejów.
Bartodzieje których nazwa pochodzi rzekomo od bartników i profesji którą licznie zajmowali się mieszkańcy znajdującej się tu dawniej wsi Bartodzieje Wielkie, zostały włączone w granice miasta Bydgoszczy w 1920 roku.
- Jest też inna teoria pochodzenia nazwy, od jakiejś nieużywanej już broni, którą tutaj wytwarzano, ale do mnie przemawia raczej teoria z bartnikami.
 Osiedle które jest domem dla ponad 24 tysięcy ludzi ulokowane jest między ulicami Kamienną na północy, Łęczycką na wschodzie, Fordońską na południu i kard. Wyszyńskiego na zachodzie.

Widok od strony ulicy Kamiennej

 W 1965 władze miasta podjęły decyzję o utworzeniu na terenach rozciągających się na północ od ulicy Fordońskiej nowoczesnej dzielnicy mieszkaniowej. W ciągu dziesięciolecia nastąpiła bardzo dynamiczna urbanizacja dzielnicy. Wytyczono siatkę ulic, przy których zbudowano bloki. Powstały charakterystyczne dla tamtego okresu budynki z wielkiej płyty o różnej ilości kondygnacji. Przeważają 11 i 5 kondygnacyjne klatkowce ułożone na osi północ-południe, z których te wyższe znajdują się przy większych arteriach i ich skupiska to przede wszystkim rejony między ulicami Kamienną i Marii Skłodowskiej Curie. Oprócz budownictwa wielorodzinnego są tu także domy jednorodzinne, rozsiane stosunkowo dość gęsto jak na tego typu modernistyczną realizację. 

Budynek z 11 piętrami

Budynek niższy, 5-cio piętrowy

-  Na pewno dużym plusem jest to że, tak potocznie mówiąc, wszędzie jest blisko. Rynek mam pod nosem, w zasadzie wszystkie duże sklepy są dość blisko. Są bardzo dobrze usytuowane przystanki autobusowe, trochę dalej do tramwajowych, ale jednak jesteśmy dobrze zintegrowani z miastem.

Mieszkańcy mają dostęp do ośmiu placówek oświaty, kilku żłobków i przedszkoli oraz służby zdrowia. Na terenie dzielnicy Bartodzieje funkcjonuje co ciekawe stacja kolei osobowej Bydgoszcz Bielawy, mimo że nazwa nie wskazuje na przynależność do osiedla. Przy ulicy Połczyńskiej jest także osiedlowy dom kultury, nazywany dawniej ,,blaszakiem" ze względu na materiał którym przed remontem pokryta była fasada pawilonu, który jest identyczny jak ten który stoi na Osiedlu Leśnym przy ulicy Czerkaskiej.

Największym skupiskiem zieleni miejskiej na Bartodziejach jest jezioro Balaton wraz z przylegającym do niego wokół parkiem. Od XIX wieku w tym miejscu funkcjonowała cegielnia, której wyrobisko po II wojnie światowej napełniło się wodą i w latach 70-tych zostało zaadaptowane jako zbiornik rekreacyjny dla mieszkańców rozrastającej się dzielnicy. Wokół jeziora wytyczono ścieżki, zasadzono roślinność oraz stworzono infrastrukturę sprzyjającą wypoczynkowi.

Balaton

Wracając do zabudowań mieszkalnych trzeba wspomnieć że bloki na Bartodziejach to nie tylko klatkowce. Na zachodzie osiedla wznoszą się punktowce z których kilka jest przy ulicy Żmudzkiej, oraz kilka zaadresowanych na ul. Głowackiego. Mają one po jedenaście kondygnacji i ,,wiją się" odgradzając właściwą dzielnicę od ruchliwej alei kard. Wyszyńskiego.
Podobną lokalizację mają mrówkowce, które są jedynymi oprócz tych na Błoniu galeriowcami w Bydgoszczy o tak dużej skali. W jednym budynku mieści się ponad 400 mieszkań, a łącznie są ich 3, wszystkie w bliskim sąsiedztwie ulicy Marii Skłodowskiej Curie. Jak przystało na galeriowce, mają one nieproporcjonalnie małą liczbę klatek schodowych, a wejście do mieszkań następuje z galerii, czyli odsłoniętych ciągów komunikacyjnych przed budynkiem. Przez część budynku galerie umiejscowione są od wschodu, a przez inną część od zachodu fasady.

Mrówkowiec/Galeriowiec

Widok na galerie jednego z mrówkowców

Bardzo interesującym architektonicznie obiektem jest budynek kościoła parafialnego pw. Matki Boskiej Zwycięskiej. Konstrukcję wzniesiono na planie sześciokąta i nadano jej bardzo nowoczesny charakter. W budynku świetnie kontrastuje ciężka, obłożona białym kamieniem bryła kościoła i jego strzelisty ciemny dach o ekspresyjnym kształcie. Świątynie oddano wiernym w 1980 roku.
Parafia Matki Boskiej Zwycięskiej

Na koniec chciałbym podziękować Maksowi za wywiad i pokazanie swojego osiedla.Warto było spojrzeć na ten kawałek Bydgoszczy z nowej perspektywy.

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Zapowiedź



,, (...)pomnik również wskazuje że jest on mocno zakorzeniony w epoce w której powstał. Ma silny, brutalny charakter objawiający się eksponowaniem betonu i podkreśleniem że jest to autentyczny budulec. Nie udaje kamienia ani marmuru – jest betonowy i tego nie ukrywa."
Zdjęcie użytkownika Pomnik Tysiąclecia Państwa Polskiego.

czwartek, 26 lipca 2018

Pierwsze spotkanie z Katowicami

Chcąc zobaczyć sporo dobrze zachowanych zabytków powojennego modernizmu, swój wzrok skierujemy na Katowice. Choć wielu perełek jak np. brutalistyczny Dworzec PKP, czy Pałac Ślubów z wyjątkową podłogą zniknęło już z powierzchni ziemi, to jednak to co zostało robi naprawdę duże wrażenie. Zapraszam na subiektywną relacje z ,,Polskiego Chicago".

Neon nad wejściem na halę dworca
Katowicki dworzec był 8 lat temu tematem sporu. Ponieważ to właśnie na przełomie lat 2010-2011 zburzono tzw. brutala, tj. późnomodernistyczny dworzec którego bardzo charakterystyczną cechą była konstrukcja, opierająca się na szesnastu żelbetowych słupach zwanymi kielichami. Na ich surowej powierzchni odciśnięte pozostały szalunki w postaci odciśniętych sosnowych desek. Między kielichami rozpościerało się przeszklenie, natomiast cała komunikacja na dworcu była zorganizowana na wzór lotniska- oddzielono ruch pasażerów odjeżdżających i przyjeżdżających do Katowic. Mimo walki o ocalenie, bardzo cenną budowlę ostatecznie zburzono, kończąc tym samym pewien etap w polskiej architekturze.
Nie udało się uratować oryginalnej konstrukcji, jednak wykonawcę zobowiązano do odtworzenia ,,żelbetowych kwiatów" w nowym budynku. Na pewno to dobrze że nie pozwolono na całkowite zapomnienie dawnej brutalistycznej konstrukcji, jednak repliki kielichów przez to w jakim kontekście zostały osadzone nie prezentują się tak dobrze jak oryginalne, są bardzo znacząco ukryte i zabudowane, natomiast samo wejście zachowuje moim zdaniem niewłaściwe proporcje i zdecydowanie kielichy nie powinny być oglądane w pełnej wysokości, a raczej tak jak to miało miejsce dawniej- jako same parasole wyrastające z pierwszej kondygnacji. Mimo to całość nowego dworca robi nawet dobre wrażenie, chociaż o wiele bardziej wolałbym podróż po Katowicach zacząć od dworcowej hali jaką znali przyjezdni w 1973 roku.




Dalej warto poświęcić chwilę rynkowi w Katowicach. Przestrzeń sprawia wrażenie naprawdę zadbanej. Jest dużo zieleni miejskiej, ławek i ciekawych budynków wokół. O tej porze roku wszystko wygląda naprawdę świetnie i sprawia bardzo dobre wrażenie. W okolicy odnajdziemy modernistyczne domy handlowe jak Zenit, czy Skarbek, neoklasycystyczny Teatr Śląski, a także feerię zróżnicowanych stylowo kamienic.



Dosłownie kilkanaście kroków na północ jest Rondo Ziętka. Wokół tego węzła komunikacyjnego zlokalizowano najbardziej ambitne realizacje powojennych Katowic. To tutaj jest dobrze znana w Polsce hala widowiskowo-sportowa Spodek, która prezentuje się kosmicznie. Realizacja z początku siódmej dekady XX wieku jest futurystyczna i nowoczesna w swojej formie. Po przeciwnej stronie ronda dominuje potężny prostopadłościan Superjednostki. Modernistyczna biel w otoczeniu zieleni - coś pięknego. Niestety, w miejscu gdzie dawniej znajdował się Pałac Ślubów teraz znajduje się zaniedbana, zarośnięta dziura w zabudowie. Sama Superjednostka zasłużyła na swoje miano, wielki, siedemnastopiętrowy blok na prawie 800 mieszkań, z uwolnionym parterem- cała bryła stoi na żelbetowych nogach niwelujących wstrząsy tektoniczne. Forma najprostsza z możliwych, modernizm patrzący w stronę Le Corbusiera -forma dla funkcji, brak ornamentu. Pierwotnie miało być jeszcze więcej nawiązań do najbardziej bazowych założeń modernizmu- ogród na dachu, ostatnie piętro przeznaczone na usługi, koncepcja osiedla w jednym budynku. Ale ich nie zrealizowano z przyczyn ekonomicznych.
Obok omówionego bloku jest jeszcze odnowiony niedawno Ślizgowiec, którego wysokość wynosi 19 pięter przeznaczonych na mieszkania. Dawniej żółty, dzisiaj biały Ślizgowiec swoją nazwę zawdzięcza technologii w jakiej powstał. U jego stóp rozciąga się niski pawilon Galerii Sztuki Współczesnej BWA, mający podkreślać wysokość wieżowca. Sam jest także ciekawą bryłą, ozdobioną betonowymi płaskorzeźbami i mozaikami ze szklanych brył.

Ślizgowiec i BWA
Superjednostka
Spodek


Przy rondzie jest także Pomnik Powstań Śląskich, o którym nie sposób nie wspomnieć. Zapierająca dech, ekspresyjna rzeźba o kolorze patyny. Składa się z trzech brył symbolizujących trzy powstania.
Pomnik Powstań Śląskich i Superjednostka w tle
Na koniec przejdę do opisu Osiedla Tysiąclecia. Realizacja zaprojektowana przez architektów Henryka Buszkę i Aleksandra Frantę mimo wielu lat wygląda nowocześnie i pięknie. Najbardziej charakterystyczne są tzw. Kukurydze czyli zespół wieżowców zlokalizowanych naprzeciw wejścia głównego do Parku Śląskiego. Kukurydze to bloki mieszkalne, punktowce o bardzo charakterystycznej fasadzie. Wieże postawione na planie gwiazdy mają półokrągłe balkony które uformowały wizerunek wysokich budynków. Poza nimi postawiono prostopadłościenne bloki, które jednak różnią się od innych tego typu realizacji budowanych w tamtym czasie w innych rejonach Polski. Nie tak dawno temu odmalowane domy na Osiedlu Tysiąclecia bardzo konkurują swoim wizerunkiem ze współczesnymi budynkami. ,,Tauzen" bo tak mieszkańcy nazywają osiedle, jest także bardzo uznanym miejscem ze względu na urbanistykę. Jest tu mnóstwo zieleni, parków, przejść podziemnych dzięki którym piesi i samochody nie są ze sobą w konflikcie. Dodatkowo po przeciwnej stronie ulicy Chorzowskiej rozciąga się Park Śląski, co daje mieszkańcom bardzo bliskie sąsiedztwo terenów rekreacji i sportu.
Kukurydze widziane z Parku Śląskiego
Chcąc zobaczyć kawał historii powojennej moderny, trzeba pojechać do Katowic. Naprawdę warto.

sobota, 21 lipca 2018

Osiedle Leśne w Bydgoszczy

Na Osiedlu Leśnym mieszka dziś ponad dziesięć tysięcy Bydgoszczan. Są tu szkoły, placówki medyczne, restauracje i mnóstwo terenów zielonych służących wypoczynkowi mieszkańców. Powierzchnia osiedla rozlewa się od ulicy Gdańskiej na zachodzie po al. Wyszyńskiego na wschodzie. Mieszkańcy mogą korzystać z komunikacji miejskiej w postaci tramwajów i autobusów (także międzygminnych), oraz ze stacji kolejowej Bydgoszcz Leśna.  

Stacja osobowa Bydgoszcz Leśna




Najstarszą częścią tej dzielnicy są zabudowania  przy ulicach Gdańskiej, Jodłowej i (częściowo) Świerkowej. Przy Gdańskiej stanęły bloki, natomiast za nimi osiedle willowe składające się z kilkupiętrowych domków jednorodzinnych. Domki są zróżnicowane między sobą, ale większość zachowuje takie same proporcje i podobny kształt bryły. Występują tu różne wariacje wykuszy, wąskich okien ciągnących się przez całą wysokość budynków, czy okna wyraźnie inspirowane bulajami znanymi m.in. ze statków i jachtów. 
Budynki mieszkalne przy ulicy Gdańskiej


W latach powojennych nastąpiła dalsza rozbudowa Leśnego, jednak teraz skupiono się na budownictwie wielorodzinnym. W latach 1950-56 powstała tkanka miejska na terenie między ulicami Świerkową, Modrzewiową,  gen. Józefa Sułkowskiego , gen. Józefa Dwernickiego i Żołnierską. Nowe domy oraz ich otoczenie urządzono w stylu socrealistycznym. Da się zauważyć osiowość całego założenia, podobnej myśli jak w Nowej Hucie czy MDM w Warszawie. Jako oś całego nowego osiedla wytypowano dwujezdniową ulicę 22 lipca (obecnie 11 listopada), z pasem zieleni pośrodku. Oczywiście oprócz urbanistyki, o stylu zachodniej części dzielnicy świadczy także architektura budynków w niej się znajdujących. Są to bloki zbudowane w tradycyjnym budownictwie (przed nadejściem ery prefabrykacji i dominacji Wielkiej Płyty), jako bloki klatkowe. Przy ważniejszych arteriach (jak wspomniana ulica 11 listopada, czy chociażby Modrzewiowa) domy mają cztery kondygnacje i partery przeznaczone na usługi. W głębi osiedla budynki są już niższe (3 piętra) a ich partery to już po prostu mieszkania zamiast sklepów. Bloki w różnych lokalizacjach oprócz wysokości różnią się także detalami architektonicznymi. Niektóre mają całkowicie proste fasady, natomiast inne obfitują w socrealistyczne elementy (np. attyki, imitacje pilastrów) nawiązujące luźno do bydgoskiego klasycyzmu. Przestrzeń między budynkami jest bardzo zielona. Rośnie tu bardzo dużo drzew i krzaków.

Blok na narożniku ul. 11 listopada i Sułkowskiego











Przestrzeń we wnętrzu kwartałów


Na zachodniej części tego osiedla rozwój się nie skończył. Sukcesywnie powstawały nowe budynki, zabudowywano ul. Czerkaską, Lelewela i inne ulice rozciągnięte między Sułkowskiego i Grabową. Rok 1965 to utworzenie w północno-wschodniej części miasta parku im. Z Załuskiego. W 1969 otworzono stację osobową Bydgoszcz Leśna, a na początku następnej dekady powstał wieżowiec hotelu POW, mający rekordową na tym osiedlu wysokość jedenastu kondygnacji . W pewnym oddaleniu od skrzyżowania Sułkowskiego z Czerkaską powstał pawilon usługowy, o wysokości dwóch kondygnacji i wewnętrznym atrium (podobny obiekt jest także na osiedlu Szwederowo).
Na wschodniej granicy Osiedla Leśnego wzniesiono pięć jedenastokondygnacyjnych bloków mieszkalnych.

Hotel POW