wtorek, 29 czerwca 2021

Postmodernizm absolutny- wrocławski Solpol

     Z tematyki bloga generalnie można zauważyć, że nie przepadam za postmodernizmem, mówiąc delikatnie. Po latach dominacji stylu, który za cel wziął sobie przede wszystkim funkcjonalność, ekspresję konstrukcji, prostotę i wyrafinowany minimalizm, czyli dla niewtajemniczonych- modernizmu, nadszedł czas opozycji do tych idei. Praktycznie całe pokolenie uważało, że należy stworzyć nowy, lepszy świat. Pozbawiony wad przeszłości. Jego twarzą miały być białe domy pełne światła, proste i pobudzające wyobraźnię kształtem, nie zaś monumentalnymi detalami, których rodowód sięgał jeszcze starożytnej Grecji. Tymczasem najpierw na zachodzie, a później także i w Polsce, coraz więcej twórców zaczęło krytykować założenia karty ateńskiej (oraz generalnie całego modernizmu) i coraz śmielej eksperymentowano z ornamentyką i przeskalowanymi rozwiązaniami z przeszłości, zdobiącymi współczesne budownictwo. W latach 70-tych narodził się postmodernizm. Szybko zdominował miasta na zachód od ,,Żelaznej Kurtyny". Po transformacji ustrojowej nowy styl w Polsce zadomowił się ze zdwojoną siłą. Idea, według której budować należy odrzucając wszelkie normy, oraz estetykę wypracowaną przez ostatnie kilkadziesiąt lat, idealnie wpasowała się w postkomunistyczne tendencje walki z jakąkolwiek szablonowością, planowaniem, spójnością czy spółdzielczością. PRL była państwem w którym władza kontrolowała wszystkie aspekty. Zwłaszcza urbanistyka i architektura była ze sobą bardzo spójna, wszystko projektowane było według ścisłych ustaleń i planów. Budowano od podstaw ogromne, modernistyczne dzielnice na tysiące mieszkań. Wszystko było kontrolowane i miało współgrać z aktualną polityką. Po upadku PRL jakiekolwiek planowanie i spójność w budownictwie były kojarzone z poprzednim ustrojem i potępiane. Budynki miały być jak najbardziej krzykliwe. Każdy chciał pokazać swoją indywidualność, nie licząc się z sąsiadem. Publiczne znaczy złe, prywatne znaczy dobre. Taka logika stworzyła idealny grunt pod pseudohistoryczne, kiczowate domy. Jeśli w PRL budowano dachy płaskie, teraz należało wciskać spadziste połacie gdzie tylko się da. Wszelkiego rodzaju wieżyczki, kolumienki i drewniane wstawki były odreagowaniem na ,,straszną, socjalistyczną prostotę". Wielkie inwestycje mieszkaniowe czasów Gierka, a więc Wielka Płyta zdążyła zszarzeć, dlatego nowe budownictwo miało z tą komunistyczną szarością kontrastować. Jakiekolwiek stonowane barwy nie wchodziły w rachubę, ma być krzykliwie, ma rzucać się w oczy. Tak mniej więcej można podsumować architekturę lat 90-tych i wczesnych 2000 w Polsce. 

 


    Jej najsłynniejszym dzieckiem jest Wrocławski Solpol. Budynek który stał się symbolem postmodernizmu. Dzieło Wojciecha Jarząbka jest tak bardzo awangardowe, że przez lata krążyła anegdota, że kolory budynku wybierała sprzątaczka, w czasie kiedy architekci posnęli z wyczerpania po wielu godzinach intensywnego projektowania. Solpol jest w zasadzie całkowitym przeciwieństwem architektury PRL, kwintesencją dzikiego, polskiego kapitalizmu lat 90-tych. Całkowicie ignoruje otoczenie w jakim powstał. Sąsiaduje bezpośrednio z późnogotyckim kościołem pw. św. Stanisława, św. Doroty i św. Wacława, oraz wieloma historycznymi kamienicami. Mimo to, kolory fasady są niespójne. Detale na nim są kiczowate, bardzo specyficzne i ekspresyjne. Zestawienia płaszczyzn i rozłożenie brył może z pozoru mają nawiązywać do czegoś historycznego, ale nie za bardzo wiadomo, do czego. Możliwe że te szpiczaste ozdobniki mają nawiązywać dialog z gotykiem. Tak samo jak wieżyczka. Ale przez formę jaką to wszystko przybrało, nie da się powiedzieć, żeby wyszło to jakoś dobrze. A mimo to, jest w tym budynku coś wyjątkowego. Przez lata kolory delikatnie przyblakły, więc nie kłują w oczy tak mocno jak kiedyś. Solpol jest niezaprzeczalnie jednym z najlepszych obiektów polskiego postmodernizmu, który w tym kraju nie zaowocował wieloma tak charakterystycznymi domami. Jako świadek epoki w której powstał- lat 90-tych- powinien być zachowany. Materiał ten powstał w cieniu pogłosek o zamiarach wyburzenia Solpolu przez jego właściciela, a do urzędu miasta wpłynął wniosek o pozwolenie na rozbiórkę. Dlatego na samym dole tego skromnego wpisu, pozostawię link do petycji, która ma na celu ocalenie tego zabytku sztuki współczesnej. Solpol powinien być ocalony, choćby po to aby przyszli architekci widzieli, w jaki sposób nie projektować.

link do petycji